Ryszard Krzykawski usuwał z wnętrza mojego kolana połamane zespolenie rzepki. Większość nacięcia zszyto nakładając skórę na skórę na długości kilku centymetrów, zamiast dopasować kontury i zszyć je na styku!!
Efektem była duża blizna, którą po kilku prywatnych zabiegach trudno do dzisiaj całkowicie zlikwidować.
W czasie tego zabiegu nacięto mi też prawdopodobnie coś w środku kolana gdyż po zabiegu nie mogłem przez kilka dni podnieść nogi z pozycji leżącej (ogromny ból).
Miał być prosty zabieg wyjęcia dwóch cienkich drucików, luźnych i oderwanych od rzepki gdyż były połamane w trakcie rehabilitacji (jakość!!) , a wykonano go tak że spowodowano dodatkowe, liczne szkody jakie można było sobie wyobrazić tylko w czarnym scenariuszu - horrorze !!
Dodam, że anestezjolog szpitala w Zdunowie (nie R.Krzykawski) dwukrotnie mnie znieczulał gdyż nie był pewny pierwszego znieczulenia co spowodowało u mnie bardzo złe samopoczucie przez kilka dni, tak iż byłem bliski wezwania pogotowia ratunkowego!!