Mam jak najlepszą opinię o RCO we Włocławku, choć akurat mam do czynienia z lekarzami z Bydgoszczy. Pełen profesjoinalizm w podejściu di pacjenta, troche empatii i bardzo dobre leczenie. Podobnie mogę sie wypowiedzić o Paniach pielegniarkach onkologicznych, profesjonalne, przy tym wesołe, z fajnym podejściem do pacjenta, panie w recepcji również.Jeśli już chorować, to tylko z takim personelem. W pokoju chemioterapii trochę ciasno, proszę pomyśleć o jaikś większym pomieszczenoiu i czeka się na chemię zbyt długo. Ale poza ty. ok.

Znam wielu lekarzy we Wloclawku i poza granicami kraju, ale jeszcze z taka bezczelnoscia sie nie spotkalam nigdzie jak dzisiaj. Pacjentka chora na raka piersi,ma podawana chemie co 3 tygodnie(kazdy pacjent ma inaczej podawana chemie, moja mama miala akurat co 3 tyg.), wchodzi do gabinetu lekarza ktory prowadzi chemioterapie i ma nadzieje ze uslyszy o lepszych wynikach o poprawie zdrowia. Lecz lekarz milczy ,wiec pyta sie jakie sa wyniki i kiedy ma sie zglosic na radioterapie bo to juz jej ostatnia chemia. A tu niespodzianka "doktorek" nie pociesza pacjentki a juz tym bardziej jej nie podnosi na duchu lepszymi wynikami tylko ja beszta jak.... i pyta sie do kogo z tym pytaniem chyba do ksiedza,a po chwili dodaje ze do ksiedza chodzi sie z gruba koperta gdyby nie wiedziala. "doktorek" ciagnie dalej nie patrzac na pacjentke ...ze i tak juz duzo na nia stracili bo to juz jej 4 chemioterapia i niech sie cieszy ze sie zalapie na radioterapie. Pacjentka wychodzac z gabinetu plakala bo nie stac ja na gruba koperte dla "doktorka". Czy to oznacza ze nie powinna byc potraktowana jak czlowiek,osoba chora? Czy tylko gdy damy koperte jestesmy godni uslyszec mile slowo i byc zrozumiani? Ten list dedykuje "doktorkowi"