Chodziłam do niej kilka lat. Regularnie. Co roku twierdziła, że wszystko jet OK. Twierdziła co wizytę,, że mam endometrium powiększone, ale taka moja uroda. Okazało się że, wyhodowała mi mięśniaka na macicy 11 cm średnicy! Przez przypadek, w trakcie badania usg brzucha wyszło, że mam jakiś wielki twór na macicy. Pokazałam jej zdjęcia z opisem. Wtedy już musiała przyznać, ze jest coś nie tak, stwierdziła, że mam iść na Polną, gdzie wytną mi macicę. Rzuciła kartkę ze skierowaniem. Gdy spytałam płacząc, czy poleca jakiegoś dobrego chirurga, powiedziała, że każdy się tym zajmie. Gdy spytałam ją, co z urodzeniem dziecka, kazała mi adoptować. Do tej pory mam traumę związaną z tą lekarką. Macicę mam, bo starszy pan, chirurg - genialny operator ją uratował i wszystko wyłuskał.

Dziewczyny uważajcie na tę lekarkę!!! będąc w ciązy od początku straszyła mnie ekstremalnie krótką szyjką macicy oraz groźbą niedonoszenia ciązy, jeśli nie będę chodzic do niej co 2 tygodnie na kontrolę (każda wizyta 120 zł). Ponadto każda wizyta owszem uprzejmie ale miałam dość słuchania o jej wyczynach i historii o pracy kiedyś dawno w szpitalu.

Kolejny lekarz - PROFESOR do którego poszłam przypadkiem na konsultacje na badania prenatalne poproszony o przebadanie mnie w kierunku szyjki - stwierdził że WSZYSTKO JEST PRAWIDŁOWO a szyjka NIE MOGŁA SAMOISTNIE SIE WYDŁUŻYĆ!!! (- bo po tych wielku wizytach ze straszeniem zaczęłam podejrzewać szyjkę o wydłużenie). Latałam więc codziennie do ostatniego dnia do pracy, ruszałam sie dużo, myłam okna, a synka urodziłam tydzien po terminie i z szyjką do końca było wszystko w porządku a potwierdziło to jeszcze kilku lekarzy!!!

Kiedyś chodziłam do Kozłowskiej- Derezińskiejj wiele razy przed ciązą po antykoncepcję i to państwowo i było wszystko ok.... Czy można być aż takim oszustem????!!!! Kasa??? co z etyką lekarza???!!

niekomfortowo i boleśnie, nie polecam.