S. P. Szpital Wojewódzki im. Papieża Jana Pawła II w Zamościu
EKG, USG, RTG, szczepienia, punkt pobrań, badania laboratoryjne Zamość
http://www.szpital.zam.pl
084 677 33 33
ul. Aleje Jana Pawła II 10
22-400 Zamość
Anusia Januszewska. | 5 Wrz, 18:10 | |
Miałam okazję skorzystać | 1 Wrz, 16:23 | |
Anusia Januszewska | 1 Wrz, 10:34 | |
Anusia Januszewska | 27 Sie, 16:13 | |
Profesjonalistką w swoim | 27 Sie, 12:12 | |
Straszna. Po prostu | 26 Sie, 14:13 | |
Miałam 2 wizyty na badanie | 15 Sie, 12:33 | |
Przestrzegam przed tym | 12 Sie, 15:07 | |
Czy jest ktoś poszkodowany | 10 Sie, 13:44 | |
Jak można zatrudniać taką | 5 Sie, 18:59 |
Chcialabym tutaj w imieniu
Chcialabym tutaj w imieniu dziadzia wyroznic lekarza neurochirurga dr Bohdana Gamrackiego, dlatego, ze okazal sie byc zlotym czlowiekiem i to w stu procentach. Moj dziadzio od 2 lat juz leczony jest w Szpitalu Wojewodzkim Jana Pawla na raka pluc. Niedawno stwierdzono u niego przerzut do mozgu - guza mozgu. Dzieki szybkiej interwencji doktora Bohdana Gamrackiego bardzo sprawnie zostaly podjete wszelkie kroki i przeprowadzono operacje,ktora zakonczyla sie sukcesem. Tym samym,chcielibysmy bardzo mu za to podziekowac,gdyz takich ludzi jak on jest juz niewielu w naszym kraju.
Na wstępie zaznaczę, iż
Na wstępie zaznaczę, iż nie chcę generalizować bo w całym zespole położniczo-lekarskim jest kilka Pań i Panów, którzy przychylili by nieba maluszkom i pacjentkom - jednak to za mało. Ale do rzeczy. Ten odzdział to niechlubny przykład tego jak dumnie porozwieszane po ścianach dyplomy i wyróżnienia mają praktycznie znikome pokrycie w rzeczywistości. Ale od początku. Całość zaczyna się już na patologii. Obchód 2 razy dziennie, KOMPLETNE ZERO jakiejkolwiek informacji o moim stanie ze st ... rony lekarzy. Musiałam podpytywać pielęgniarki aby dowiedzieć się co będzie się ze mną działo w ciągu nastu następnych godzin. Część lekarzy nie szczędzi sobie głupich odzywek pod adresem pacjentek. Dla przykładu: na pytanie czy będzie ze mną i z maluszkiem wszystko ok i czy urodzi się zdrowy (zaczynałam się bać, bo ciąża była już przenoszona), lekarz z kpiną w głosie i głupawym uśmieszkiem na twarzy zapytał - "a co , jak nie będzie to go Pani nie weźmie?" - mało się nie rozpłakałam ;( Z patlogii po kilku dniach trafiłam na prodówkę, ciąża była prowokowana, niestety nie udało mi się urodzić własnymi siłami, całość zakończyła się cięciem - wszystko zakończyło się dobrze, ale mam nieodparte wrażenie, że to jedynie zasługa Pani doktor, która nas prowadziła prywatnie całą ciążę, a która szczęśliwym zbiegiem okoliczności wykonywała zabieg. Ogólnie porodówka to fikcja. W stosunku do opowieści jakie rozsnuwane były na ichniejszej szkole rodzenia i które są porozwieszane na ścianach całego oddziału. Poród rodzinny jest niestety rodzinny tylko z nazwy (w trakcie mojego pobytu, ciężko było znaleść kobietę która na to nie narzekała) - kobieta przed porodem trafia na salę przedporodową, gdzie w zależności od jej fizjologi i postępu porodu może nawet przeleżeć 12h - to jest ten czas kiedy ma coraz silniejsze skurcze i kiedy oczekiwała by wsparcia i pomocy od swojego męża / partnera, niestety, na te sale NIE MA WSTĘPU, dopiero po przewiezieniu na salę porodową, czyli praktycznie na sam finał, Panie słyszą pytanie "to co? zawołać kogoś?". No i na koniec czterowdniowy pobyt na odziale położniczym, to również tragedia. Niestety wśród całego zespołu pracujących tam Pań znakomita większość przedkłada psiapsiłanie i obżeranie się ciastkami w pokoju socjalnym nad dobro maluszków. Dla mnie to jest jakieś nieporozumienie, żebym musiała prosić blisko godzinę o to, aby przewinąć dzidziusia - rozumiem jakby na odziale w tym czasie działo się ważniejsze rzeczy (jak ratowanie życia), ale co się okazało? dla Pań mających dyżur ważniejsze było śniadanie :( Kolejna rzecz która mnie bardzo zirytowała, to że niemal każda z pracownic mówi co innego. Na elementarne pytania dot. sprawowania opieki nad dzieckiem - dostałam taki wachlarz odpowiedzi, że tak na prawdę czuję się teraz głupsza niż przed ich zadaniem. Drogie Panie, maluszkom również mogłybyście okazać trochę więcej czułości - zdaję sobie doskonale sprawę że dzieci jest dużo, a dyżury są długie - ale jeśli nie miałyście powołania do tej pracy, trzeba było wybrać inna specjalizację. I już na prawdę na koniec, klika jaką tworzą na tym oddziale Pan Adamczyk z Panem Fedorowiczem, też zasługuje na kilka zdań komentarza. Ponieważ z Panem Adamczykiem nie miałam jako takiej styczności, a jedynie nasłuchałam się na jego temat od innych pacjentek, skupię się tylko na jego zastępcy. Mowiąc wprost. Pan Fedorowicz zachowuje się jak cham i prostak. Niestety, niechlubny przykład na to jak lekarzowi może przewrócić się w głowie, w związku ze stanowiskiem, które piastuje. Razem z Adamczykiem tworzą całkiem zgrany duet - w niemiłym tego słowa znaczeniu. Niemiły. Potrafi snuć się cały dzień po oddziale ze skrzywioną miną i rękami w kieszeniach szukając okazji do zaczepki, tak względem pracowników jak i co gorsze - pacjentów. Niejednokrotnie widziałam jak wyprasza gości bo rzekomo zalegają na oddziale i pogarszają komfort leżącym pacjentkom, a to wszystko przy ogólnym sprzeciwie samych pacjentek. Potrafi wyjść w pół zdania, jeśli rozmowa którą odbywa zaczyna być mu nie na rękę - jak nastoletni gówniarz. To jako człowiek. A jako lekarz? Może i dobry specjalista, ale zdecydowanie brak mu podejścia, trzeba go ciągnąć za język żeby się cokolwiek dowiedzieć, a i tak informację potrafią być zdawkowo - niejednokrotnie jednym słowem. Nie chodziłam do niego prywatnie, ale jego pacjentki skarżyły się, że nie okazuje im zainteresowania. I już na koniec, proszę sobie samemu odpowiedzieć, ile trzeba mieć w sobie pychy i chamstwa, żeby powiedzieć pacjentce (słyszałam to w stosunku do innych pacjentek, a koniec końców także pod swoim adresem), że jak się jej coś nie podoba to trzeba było sobie wybrać inny szpital. Panie doktorze, a gdzie na rzekoma rodzinna atmosfera, którą tak reklamujecie?! Rodzenie w Zamościu? Mam szczerą nadzieję, że nigdy więcej! Cieszę się, że pobyt trwał niezbędne minimum i że mam to wszystko już za sobą. Chciałam również podziękować wszystkim Paniom (salowym, lekarkom, połóżnym), które okazały choć odrobinę zrozumienia i ludzkich odruchów, mimo iż same były zabiegane i zmęczone - tylko dzięki Wam, ten odział zachowuje jakąkolwiek twarz.
Napisz opinię