oto co mogę powiedzieć po 5 minutowej wizycie w szpitalu w Karpaczu. byłam wysłana z oddziału na badania. "lekarz" sprawił że przez tydzień musiałam się leczyć ze skutków jego poczynań. podczas wizyty był nieuprzejmy, a nawet arogancki. Rozumiem, że może mieć nie chęć do kolczyków w nosie, ale profesjonalista powinien ukryć takie swoje awersje w kontakcie z pacjentem, a nie dodatkowo wyżywać się na nim. Ów "lekarz" podczas badania wyrwał mi najpierw kolczyk z nosa podczas badania co doprowadziło do tego że przez tydz nos ropiał, puchł, a nawet zaraz po wyjściu z gabinetu krwawił. Następnie podczas oglądania gardła wsadził mi patyczek tak głęboko że pomimo moich wyraźnych znaków że się dusze i dławię- mówiąc dokładnie zbiera mi się na wymioty- dalej w taki sposób przeprowadzał badanie gardła. Oprócz tego pan Kwiatek stosuję niezwykle ciekawe sposoby dezynfekowania narzędzi których używa na pacjentach- ogrzewa je zapalniczką.
Rozumiem, że nie wszystkim muszą się podobać modyfikacje ciała, ale osoba na takim stanowisku powinna powściągnąć swoje przekonania i zachować coś co panu "doktorowi" jak widać jest obce czyli profesjonalizm. Jeżeli przeszkadzał mu on w badu wystarczyło poprosić o ściągnięcie-zajęło by to 10 sekund, ale jak widać pan Kwiatek lubi od czasu do czasu złamać jedno z przyrzeczeń Hipokratesa "nie szkodzić". no cóż, lekarz lekarzowi nie równy. Zdecydowanie nie polecam tego "lekarza" sadysty wyjętego z średniowiecznych podań.