Doktor Mościcki prowadził moją ciążę - wiecznie długie kolejki do gabinetu, więc bywało, że w zaawansowanej ciąży po kilkugodzinnym czekaniu wchodziłam ok godz. 22. Poza tym już na samej końcówce ciąży nie mógł znaleźć dla mnie czasu na wizytę z usg (ktg robione regularnie przez jego położną), bo nie miał wolnego terminu, więc musiałam wręcz wtargnąć mu go gabinetu, aby się dowiedzieć ile przez ostatni miesiąc moje dziecko zdążyło urosnąć. Przy tym wszystkim pan doktor od początku podkreślał, że dziecko będzie duże, z dużym obwodem głowy, ale mimo strachu który mi napędził, sam nie mogł znaleźć czasu na rozwianie wątpliwości. Dużym uchybieniem przy prowadzeniu ciąży był brak wywiadu rodzinnego i badań pod kątem tarczycy. Rok po porodzie omal nie zeszłam na niedoczynność tarczycy (poporodowe zapalenie tarczycy typu hashimoto) - wartości były tak złe, że wszystko po kolei mi wysiadało. A okazało się, że choroby tarczycy są dziedziczone zwłaszcza w linii żeńskiej, o czym ja wtedy nie wiedziałam, a w rodzinie miałam obciążenie ze strony mamy i babci. Gdyby choroba rozwinęła się w trakcie ciąży dziecko by było niepełnosprawne umysłowo - co podkreślali wielokrotnie lekarze specjaliści, u których zaczęłam się leczyć na tarczycę. Wszyscy oni byli w wielkim szoku, że w ciąży nie miałam badań tarczycowych. Nie polecam pana doktora - idzie na ilość i kasę a nie na jakość - byleby zarobić na swoje drogie podróże po świecie i hobby.